Postaram się Wam pomóc w wyborze tych najciekawszych i najlepiej odpowiadających Waszym kryteriom miejsc nad Gardą. Spis treści: [ Ukryj] 1 Ciekawe miejsca na północ od Jeziora Garda. 1.1 Lago di Toblino. 1.2 Lago di Cavadine. 1.3 Sady i winnice Doliny Sarca. 1.4 Ceniga i kamienny most. 1.5 Zamek Arco.
Pompeje, symbol starożytności – miejsca warte zobaczenia w Kampanii. Jaskinie Pertosa-Auletta. Villa Cimbrone w Ravello – zwiedzanie Kampanii we Włoszech. Amalfi, duma Kampanii. Termy na Ischii. Ścieżka Bogów, wyjątkowa trasa trekkingowa w Kampanii. Lago di Fusaro, słynne włoskie jezioro.
Do pełna warto zatankować poza autostradą w Austrii (paliwo kosztuje wówczas około 1,01 euro za litr). Po drodze należy wykupić winietę czeską i austriacką, a we Włoszech zapłacić na bramkach autostradowych 9,70 euro w jedną stronę. Zobacz więcej: Włochy samochodem – wszystko co trzeba wiedzieć; Polecane hotele w drodze do
Zarówno my, jak i inny podróżujący „influencerzy”, nie tylko z Polski, przybyliśmy do Włoch na zaproszenie regionu Emilia Romana. Celem było pokazanie całego piękna, dobrej kuchni, oraz upewnienie się, że po powodziach, które nawiedziły północ Włoch wiosną, nie ma śladu.
W Weronie warto spędzić chociaż kilka godzin i zobaczyć Amfiteart, Most Scaligerów, zamek Castelvecchio i gwarne, malownicze place w zabytkowym centrum. Miasto jest najbardziej znane z Balkonu Julii z powieści Shakespeare’a, ale mi akurat to miejsce niespecjalnie przypadło do gustu.
Podczas wakacyjnego wyjazdu do Włoch, dzieciom szybko może się znudzić podziwianie nawet najbardziej wartościowych zabytków. Wtedy warto odwiedzić jeden z kilkudziesięciu aquaparków we Włoszech. Z reguły zlokalizowane są one w rejonach o silnym znaczeniu turystycznym lub nawet w znanych nadmorskich kurortach.
z5R8. Europa»«Włochy»ZwiedzaniePółnocne Włochy to raj dla fanów zwiedzania, usiany miastami pełnymi zabytków o dużej wartości historycznej. Wśród nich największą popularnością cieszą się wyrosła z wody Wenecja i Florencja. Pierwsza z nich kojarzy się z gondolami w kanałach, mostami i Placem św. Marka z Pałacem Dożów. Druga uchodzi za perłę renesansu, reprezentowanego przez kościoły, pałace, galerie z dziełami mistrzów. Na północy Włoch nie sposób też pominąć Mediolanu – miasta mody i sztuki, Turynu rozsławionego przez Całun, Pizy z Krzywą Wieżą i naznaczonej działalnością św. Antoniego Padwy. Zanurzając się w głąb Italii, trzeba dotrzeć do Rzymu, serca kraju, którego zabytki można by wymieniać bez końca, ale dość wspomnieć o Schodach Hiszpańskich, Fontannie di Trevi, Koloseum, Forum Romanum czy Kapitolu, aby oddać wielkość i historyczne bogactwo tego miasta. Każdego roku turystyczne oblężenie przeżywa także Cinque Terre, niezwykle malowniczy region, który tworzy pięć urokliwych wiosek nad brzegiem morza.
Ach te Włochy! Nie skłamiemy jak napiszemy, że jest to jeden z naszych ulubionych europejskich kierunków. Włochy kuszą skąpanym w słońcu wybrzeżem, klimatycznymi miastami i miasteczkami z ogromną ilością zabytków i jedną z najsmaczniejszych kuchni na świecie. Kiedy większość z naszych rodaków korzystając z letnich promieni słońca wygrzewać się będzie na zatłoczonych plażach we włoskim Rimini, Capri czy San Remo my mamy dla Ciebie ciekawą alternatywę. Co powiesz na dwutygodniową objazdówkę samochodem po Włoszech? Swoje włoskie “Dolce vita” rozpoczniesz od podziwiania Dolomitów. W majestacie tych pięknych i surowych gór dojedziesz nad Jezioro Garda, którego przepastny błękit uspokoi Twój umysł i zrelaksuje skołatane nerwy. Będzie on też wstępem do wizyty w Cinque Terre pnącym się niczym kolorowy bluszcz po stromych skałach Wybrzeża Liguryjskiego. Z niego dotrzesz do Toskanii, w której spędzisz kilka niezapomnianych dni. Na urocze toskańskie miasteczka, płynące pagórki, kolorową mozaikę pól i cyprysowe dróżki, będziesz mógł patrzeć bez końca. W drodze powrotnej zaproponujemy Ci trasę przez San Marino i Wenecję. W imponującym Canale Grande niczym w lustrze ujrzysz cuda włoskiej architektury. Udostępniamy Ci nasz gotowy plan podróży „Włochy samochodem – dwutygodniowy road trip po Dolomitach i Toskanii”. Zachęcamy Cię do skorzystania z niego i ruszenia w niezapomnianą podróż naszymi śladami:) Objazdówka po Włoszech samochodem Włochy samochodem – trasa zwiedzaniaDzień 1 – Kraków- HallstattDzień 2 – Grossglockner Hochalpenstrasse – Lago di BraiesDzień 3 – Tre Cime di Laverdo Dzień 4 i 5 – Jezioro Misurina – Dolina Val di FunesDzień 6 – Alpe di SiusiDzień 7 – Jezioro GardaDzień 8 – Cinque TerreDzień 9 – Piza – San Gimignano – SienaDzień 10, 11, 12 – Toskania (Dolina Val D’Orcia)Dzień 13 – San MarinoDzień 14 – Wenecja – KrakówJeśli lubisz roadtrip to zobacz również nasz gotowy plan: Szwecja samochodem. Objazdówka po Włoszech samochodem Zaproponowana przez nas trasa zwiedzania Włoch rozpoczyna się w Krakowie i prowadzi przez Słowację i Austrię. Program podróży jest bardzo urozmaicony i dość intensywny, więc jeśli uważasz, że dzieje się w nim za dużo, zrezygnuj z wizyty w niektórych proponowanych przez nas miejscach. Nie będziemy ukrywać, że zaplanowanie trasy zajęło nam trochę czasu, ale dzięki temu uniknęliśmy niespodzianek i nerwówki na miejscu. Bawiliśmy się świetnie, a nasza objazdówka po Włoszech samochodem była jedną z ciekawszych podróży po Europie. Przy planowaniu trasy skupiliśmy się głównie na naturalnych atrakcjach Włoch i małych klimatycznych miasteczkach przyciągających fanów fotografii. Florencję, Bolonię czy inne większe włoskie miasta celowo pominęliśmy. W programie przewidzieliśmy również wizytę w Pizie i Wenecji. Po odbytej podróży jesteśmy jednak zdania, że Pizę spokojnie możesz sobie odpuścić. Jest na maksa przereklamowana i zatłoczona. Dzień 1 – Kraków- Hallstatt Hallstatt to niezwykle malownicze miasteczko położone nad brzegiem Jeziora Halsztackiego tuż u podnóża Alp Salzburskich. Nazywane jest perłą regionu Salzkammergut, a jego urocze uliczki pełne są restauracji i kawiarni serwujących lokalne specjały. Spacer po mieście z podziwianiem jego najważniejszych atrakcji zajmuje około godziny. Jako ciekawostkę dodamy, że Chińczycy tak pozazdrościli Austriakom tego miejsca, że w Chinach wybudowali jego replikę. Znajduje się ona w mieście Huizhou w prowincji Guangdong. Jej budowa, wywołała ogromny skandal, bo nikt nie zapytał Austriaków o zgodę. Hallstatt na swojej stronie internetowej skomentował chińską podróbkę następującymi słowami: “Sfotografowane miliony razy – raz skopiowane – zawsze bez skutku”. Nocleg: Hallstatt Dzień 2 – Grossglockner Hochalpenstrasse – Lago di Braies Z miejscowości Hallstatt proponujemy udać się w kierunku jednej z najpiękniejszych panoramicznych tras w Europie. Mamy tu na myśli alpejską drogę Grossglockner Hochalpenstrasse. Na odcinku 48 km pokonasz różnicę poziomów wynoszącą aż 1766 metrów i przekroczysz różne strefy klimatyczne. Widoki na trasie zapierają dech, a krajobraz zza szyby samochodu zmienia się z każdym przejechanym kilometrem. Ze swojej strony proponujemy Ci również podjechać pod lodowiec Pasterze, który z roku na rok dramatycznie topnieje w oczach! A jeśli lubisz się wspinać po górach, być może skusisz się również na zdobycie Grossglockner (Wielkiego Dzwonnika) – najwyższego szczytu w Austrii. Będziesz jednak potrzebował na to nieco więcej czasu niż zakłada nasz plan. Po więcej informacji na temat Grossglockerstrasse i opłat za wjazd na alpejską drogę wysokogórską zapraszamy do naszego posta “Wysokogórska alpejska droga Grossglockner Hochalpenstrasse”. Uwaga – droga zamknięta jest do początku maja! Jeziora Lago di Braies chyba nie musimy Ci przedstawiać? To najpopularniejsze Instagramowe miejsce w całych włoskich Dolomitach! Choć sami byliśmy przekonani, że jest ono na maksa przereklamowane, na miejscu okazało się, że strasznie się myliliśmy! Szmaragdowe jezioro, w którym niczym w lustrze przeglądają się blade szczyty Dolomitów to miejsce magiczne i owiane wieloma legendami. Po jeziorze możesz popływać wynajętą łodzią lub obejść je w koło niezwykle malowniczym szlakiem. Jeśli chciałbyś dowiedzieć się nieco więcej zajrzyj do naszego posta ” Lago di Braies – turkusowe jezioro w Południowym Tyrolu”. Nocleg: okolice Lago di Braies. Nad samym jeziorem znajduje się Hotel Pragser Wildsee, który oferuje nocleg przybywającym nad jezioro turystom. Cena za pokój nie należy jednak do najtańszych i trzeba go rezerwować z wyprzedzeniem. Osobiście nocowaliśmy w miejscowości Dobbiaco Toblach oddalonej o około 16 km od Lago di Braies. Dzień 3 – Tre Cime di Laverdo Jeśli lubisz piesze wędrówki po górach trekking wokół masywu Tre Cime di Lavaredo będzie dla Ciebie propozycją idealną! “Trzy Siostry” to obok Matterhorn najbardziej rozpoznawalny szczyt w Europie. Będąc w Dolomitach koniecznie musisz go zobaczyć. Punktem, w którym rozpoczyna się pieszą wędrówkę jest parking przy schronisku Auronzo. Już z tego miejsca roztaczają się przepiękne widoki na iglice Cadini czy masyw Monte Paterno. Najlepiej wyruszyć szlakiem (szeroka, szutrowa ścieżka) nr T151 w kierunku schroniska Lavaredo, aby po chwili dotrzeć do zachwycającej przełęczy Forcella Lavaredo. Pokonanie trasy z parkingu do przełęczy powinno Ci zając około 2 godzin. Szlak nie jest trudny, ale w sezonie letnim może być zatłoczony. Ze swojej strony polecamy obejść masyw Tre Cime di Lavaredo wokół, a więcej szczegółów na temat przebiegu trasy znajdziesz w naszym poście “Tre Cime di Lavaredo – trekking wokół masywu w Dolomitach”. Nocleg: Na trasie wokół Tre Cime di Lavaredo masz do wyboru 2 schroniska oferujące nocleg: Rifugio Auronzo i Rifugio Locatelli. Pamiętaj jednak o tym, że schroniska działają sezonowo! Od końca września do czerwca są zazwyczaj nieczynne. Jeśli nie interesuje Cię nocleg w schronisku lub w Dolomity wybierasz się poza sezonem na wyszukiwarce spokojnie znajdziesz hotel w okolicach Misuriny. Dzień 4 i 5 – Jezioro Misurina – Dolina Val di Funes W Dolomitach znajduje się wiele zachwycających jezior. Oprócz wspomnianego wyżej Lago di Braies polecamy Ci również odwiedzić Jezioro Misurina, Lago di Landro i Lago di Dobbiaco. Z jeziorem Misurina wiąże się niezwykle ciekawa legenda, która mówi, iż w okolicy mieszkał stary władca Sorapis ze swą piękną córką Misuriną. Ta dowiedziawszy się, że w pobliskich górach żyje wróżka, zapragnęła jej magicznego zwierciadła. Ukochany ojciec spełnił życzenie córki. W zamian za zwierciadło wróżka zamieniła go w górę. Jego zmarszczki na twarzy przekształciły się głębokie jary, a długa broda w gęsty las. Kiedy córka władcy pewnego dnia spadała z owej góry w przepaść, król rzewnie zapłakał. Jego łzy spływając w dół w postaci potoków, utworzyły na dnie doliny przepiękne jezioro Misurina. Od tamtej pory w turkusowej tafli jeziora przegląda się sam Sorapis. Z Misuriny do Val di Funes dotrzesz w około 2 godziny. Dolina Val di Funes słynie z leżącego w niej masywu Odle. Naszym zdaniem szczególnie warto udać się do maleńkiej wioski Santa Maddalena leżącej u jego podnóży. Sama w sobie jest niezwykle urocza. Zachwyca swoimi zielonymi łąkami, udekorowanymi kwiatami domkami i małymi kościołkami ze strzelistymi wieżami. Ale tak naprawdę prawdziwe zjawisko odbywa się w niej dopiero podczas zachodu słońca. W pogodny dzień białe turnie masywu Odle górującego nad Santa Maddaleną zaczynają płonąć żywym ogniem! Przyjmują odcienie czerwieni, pomarańczy lub różu. Widok jest niezwykły! Nocleg: wioska Santa Maddalena Dzień 6 – Alpe di Siusi Alpe di Siusi to bezsprzecznie największa atrakcja Południowego Tyrolu. Ta wysokogórska hala zachwyca cudownymi widokami na Dolomity z rozsianych po jej terenie licznych szlaków pieszych. Można nimi spacerować przez cały dzień napawając się widokami na szczyty: Sassolungo, Sassopiatto, Schlern i Rosengarten. Na terenie płaskowyżu znajdują się również liczne schroniska, bacówki i góralskie gospodarstwa, do których w prosty sposób możesz dotrzeć kolejką z miejscowości Siusi. Z Alpe di Siusi związane są również liczne tyrolskie legendy, których Ci jednak nie zdradzimy, bo poznasz je na miejscu. Jako ciekawostkę dodamy także, że płaskowyż zimą przeistacza się w największą narciarską łąkę Europy. Nocleg: okolice Largo di Garda Dzień 7 – Jezioro Garda Przejażdżka wzdłuż wybrzeża Jeziora Garda to ogromna przyjemność mimo, iż w sezonie musisz przygotować się na spore korki w tej okolicy. Trasa z północy na południe wiedzie przez urocze, klimatyczne miasteczka, w których warto się zatrzymać i przespacerować się po ich brukowanych uliczkach, przysiąść na kawę lub obiad. Ze swojej strony szczególnie polecamy Ci odwiedzić: Riva del Garda położone nad północnym brzegiem jeziora, Malcesine, Castelletto, Torri del Benaco i Lazise. O ile Torri del Benaco urzeka portowym klimatem, starymi kamieniczkami i restauracjami na skraju jeziora oraz rezydencją Castello Scaligero, o tyle Lazise to miasto forteca żywcem wyciągnięte ze Średniowiecza. Mury je okalające przetrwały w swej pierwotnej formie niemal bez widocznych zmian. Nocleg: miasto La Spezia, która będzie świetną bazą wypadową do Cinque Terre zaplanowanego na kolejny dzień. Dzień 8 – Cinque Terre Cinque Terre to 5 uroczych miasteczek (Riomaggiore, Manarola, Corniglia, Vernazza, Monterosso al Mare) znajdujących się na Wybrzeżu Liguryjskim i połączonych ze sobą kilometrami szlaków pieszych. Zachwycają pięknymi lazurowymi zatokami z zacumowanymi w nich kolorowymi łódkami. Spacer po ich wąskich brukowanych uliczkach połączony z podziwianiem kamienic, starych kościołów i nadbrzeżnych ścieżek to prawdziwa gratka dla oka. Pięć Ziem to jedno z najbardziej urokliwych miejsc we Włoszech, które koniecznie musisz zobaczyć. Zanim jednak rozpoczniesz zwiedzanie koniecznie przeczytaj przygotowane przez nas zestawienie 9 rzeczy, o których musisz wiedzieć zanim odwiedzisz Cinque Terre. Nocleg: Radzimy zrezygnować z noclegu w Cinque Terre. Zdecydowanie lepszym i tańszym pomysłem jest nocleg w La Spezia lub Levanto. Na na pewno znajdziesz dla siebie odpowiednie miejsce noclegowe. Jeśli jedziesz większą grupą możemy polecić Ci fantastyczny Sky Apartament w samym centrum La Spezia. Znajduje się on jakieś 15 min spaceru od dworca kolejowego, skąd w kilkanaście minut dotrzesz do Cinque Terre. Dzień 9 – Piza – San Gimignano – Siena Tak jak wspomnieliśmy wyżej nasz plan ” Włochy samochodem- dwutygodniowy plan zwiedzania” obejmuje wizytę w Pizie. Naszym skromnym zdaniem spokojnie możesz to miasto pominąć, bo oprócz Piazza del Duomo i Katedry oraz dzikich tłumów próbujących wszystkimi możliwymi sposobami wyprostować Krzywą Wieżę, miasto nie ma specjalnie nic więcej do zaoferowania. Osobiście proponujemy Ci przeznaczyć więcej czasu na zwiedzanie San Gimignano i Sieny. To pierwsze urocze toskańskie miasteczko nazywane jest „Miastem Stu Wież” lub „Średniowiecznym Manhattanem „.Jego potężne średniowieczne wieże widać bowiem już z odległości kilku kilometrów od miasta. Rysują się one niczym klasyczne drapacze chmur. Siena to z kolei jedno z najciekawszych toskańskich miast. Jej antyczny układ nie zmienił się przez stulecia, a zabytkowe centrum wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Sercem miasta jest ogromny plac Piazza del Campo – przypominający swym kształtem muszlę. Na uwagę zasługuje także katedra św. Katarzyny z wspaniałą fasadą i wnętrzem ozdobioną posadzką złożoną z 56 intarsjowanych marmurowych płyt. Jako ciekawostkę dodamy, że co roku na początku lipca i w połowie sierpnia w Sienie odbywają się uroczystości na cześć Matki Boskiej zwanej Il Palio. W czasie tego święta największym widowiskiem ściągającym tłumy turystów są wyścigi konne dokoła placu Campo. Nocleg: okolice Sieny. Ze swojej strony gorąco polecamy Ci nocleg w klimatycznym Hotelu Certosa di Pontignano Residenza d’Epoca niedaleko Sieny i San Gimignano. Jest to dawny klasztor Kartuzów należący do Uniwersytetu w Sienie. Jeśli lubisz obiekty „z duszą” będziesz zachwycony pobytem w tym miejscu! Dzień 10, 11, 12 – Toskania (Dolina Val D’Orcia) Zapytasz pewnie czy trzy dni w Dolinie Val’Dorcia w Toskanii to nie za krótko? Zdecydowanie za krótko, ale podczas tych kilku dni z pewnością uda Ci się zobaczyć kilka niezwykle czarujących miasteczek wznoszących się na wzgórzach doliny, malowniczych pól, cyprysowych alejek, upraw oliwek i winorośli. Specjalnie z tego powodu przygotowaliśmy dla Ciebie dwa posty dotyczące tej przepięknej krainy. Pierwszy z nich opisuje 7 najpiękniejszych miasteczek w Toskanii, które trzeba zobaczyć. Jest wśród nich Pienza ze słynną Drogą Gladiatora, Montalcino czy Montepulciano, w którym kręcono sceny do filmu „Saga Zmierzch: Księżyc w Nowiu”. W drugim z kolei przedstawimy Ci “9 spektakularnych punktów widokowych w Toskanii” , z których będziesz podziwiać kolorowe mozaiki pól, srebrzyste gaje oliwne i cyprysowe alejki wijące się aż po horyzont! Nocleg: naszą bazą wypadową przez te kilka dni była Agroturystyka Le Sorbelle d’Orcia niedaleko Pienzy. Miejsce jest fantastyczne! Polecamy Ci je z czystym sumieniem. Dzień 13 – San Marino W drodze powrotnej z Toskanii proponujemy zajrzeć do Republiki San Marino. Fantastyczną alternatywą dla zakupów może okazać się tam spacer po niezwykle malowniczym centrum ulokowanym na szczycie Monte Titano- najwyższym wzniesieniu w kraju. Podczas pięknej, bezchmurnej pogody jest to idealny punkt widokowy na Apeniny i pobliskie Rimini. Musisz wiedzieć jednak o ty, że centrum San Marino wyłączone jest z ruchu kołowego. Auto należy zaparkować na jednym z kilku dostępnych parkingów nieopodal Porta San Francesco prowadzącej do centrum. Nocleg: osobiście nocowaliśmy w bardzo apartamencie Cà Marcello Resort w miejscowości Mirano, położonej około 25 km od Wenecji. Jeśli preferujesz mieszkania/apartamenty do wynajęcia, to z naszej strony możemy Ci polecić portal Airbnb. Jeśli skorzystasz z naszego linka, dostaniesz 100 zł na pierwszą rezerwację. Dzień 14 – Wenecja – Kraków Wenecja to miasto, którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Słynie z nieskończonej ilości kanałów i zawieszonych nad nimi mostów. Nie ma takiego drugiego miasta na świecie! Choć nie wszyscy pałają do niej m miłością, naszym skromnym zdaniem warto ją choć jeden raz w życiu zobaczyć. Jeśli zdecydujesz się na zwiedzanie Wenecji koniecznie zajrzyj do naszego posta opisującego zwiedzanie Wenecji. Znajdziesz w nim jednodniowy plan zwiedzania miasta wraz z mnóstwem praktycznych informacji w tym dotyczących parkingów. Jeśli lubisz roadtrip to zobacz również nasz gotowy plan: Szwecja samochodem. *Linki w tym poście są tzw. linkami afiliacyjnymi, tzn. jeśli dokonasz z nich rezerwacji to my otrzymamy za to drobną prowizję, którą przeznaczamy na utrzymanie bloga (serwer, domena, itp.) oraz tworzenie nowych bezpłatnych treści. Z góry dziękujemy za pomoc w rozwoju bloga :-)
Zabytki, morze i góry Wyjazd do Włoch planowaliśmy przez kilka miesięcy. Decyzję o zakupie biletów podjęliśmy natomiast spontanicznie, po tym, jak tanie linie lotnicze Wizzair zaoferowały w niskiej cenie bilety na trasie Warszawa - Bergamo (Mediolan). Tym razem na wyprawdę wybraliśmy się z dzieckiem i... mamą ;). Jako że wyjazd miał trwać prawie tydzień, zdecydowaliśmy się na wypożyczenie samochodu i wycieczkę objazdową po północnej części Włoch. Naszym głównym celem były Wenecja i Werona, ale mieliśmy też zwiedzić kilka innych tras na trasie Bergamo - Werona - Wenecja - Bolonia - Parma - Bergamo. Rzeczywistość zweryfikowała jednak nasze plany. Kiedy pojechaliśmy? Do Włoch polecieliśmy na początku września 2012 r. Pierwotnie nasz plan zakładał wyjazd w dniach i objazd po słynnych zabytkowych włoskich miastach. Najpierw jednak linie lotnicze... zmieniły nam termin lotu powrotnego na 10 września. Akurat w naszym przypadku powrót w poniedziałek zamiast niedzieli nie stanowił większego problemu, ale musieliśmy zaplanować jeszcze jeden dzień we Włoszech. Przez cały nasz pobyt w Italii było gorąco, a bywały dni, kiedy temperatura sięgała 33 stopni. Również wieczorami i w nocy było ciepło - ok. 20 stopni. Oprócz jednego dnia, cały czas świeciło słońce. Co ciekawe, przez kilka dni przed naszym przyjazdem pogoda nie była sprzyjająca - często padało, temperatura była znacznie niższa, a miejscami przechodziły potężne burze. I tym razem dopisało nam szczęście... Planując wyjazd w okolice Wenecji, Werony czy Mediolanu, trzeba wziąć pod uwagę, że są to miejsca oblegane przez turystów, szczególnie latem i wczesną jesienią, kiedy jest jeszcze ciepło. Jeśli komuś marzy się cisza i spokój, powinien wybrać się gdzieś indziej. Gdzie się zatrzymaliśmy? Z racji objazdowego charakteru naszej wyprawy, szukaliśmy kilku hotelu położonych wzdłuż zaplanowanej trasy. Dwie noce spędziliśmy więc w hotelu Antille Hotel w Cazzago, niedaleko Padwy i Wenecji, a po jednej nocy w trzech innych hotelach. Nasze maleństwo sprawdza standard pokoju hotelowego (foto: O ile do niektórych miejsc można jechać "w ciemno", organizując nocleg na miejscu, o tyle w tej części Włoch naprawdę warto wcześniej zrobić rezerwację, szczególnie w okresie wzmożonego ruchu turystycznego. My pokoje w hotelach rezerwowaliśmy na ok. 4 miesiące przed wylotem, a i tak sporo hoteli w interesującej nas okolicy miało w tym terminie komplet. Im bliżej wyjazdu, tym trudniej znaleźć tani nocleg na przyzwoitym poziomie. A na tym nam zależało szczególnie, ze względu na podróż z malutkim dzieckiem. Oczywiście wykupione w konkretnych miejscach noclegi determinowały naszą trasę zwiedzania. Co zwiedziliśmy? Z różnych przyczyn, częściowo przed wyjazdem, częściowo dopiero w trakcie, musieliśmy zweryfikować nasz plan zwiedzania. Ostatecznie wyglądał on tak: Werona, Wenecja, Bolonia, Modena, Parma, Cinque Terre, Jezioro Garda i Monte Baldo. Jak się okazało, zrezygnowanie ze zwiedzania kilku miast i zamiast tego wyjazd do Cinque Terre to był strzał w dziesiątkę. Ale o tym wkrótce... Warto podkreślić, że od początku do końca zaplanowaliśmy wyjazd do Włoch sami, nie korrzystając z żadnego pośrednika turystycznego. Przylot do Bergamo... Już po wylądowaniu musieliśmy zweryfikować swoje plany na ten dzień. Dłużej niż zakładaliśmy trwało załatwianie formalności w wypożyczalni samochodów. I to mimo że wcześniej dokonaliśmy rezerwacji i podaliśmy wszystkie niezbędne dane. Pracownik i tak poprosił o nie ponownie i wypełniał formularz na miejscu. Po długiej chwili wreszcie mogliśmy udać się na parking, na którym stało przydzielone nam auto. Co ciekawe, klienci wszystkich lotniskowych wypożyczalni zawożeni są na parking specjalnym busem. Warto dodać, że parking znajduje się dosyć daleko. Na miejscu trzeba się jeszcze zgłosić do pracownika wypożyczalni i po kolejnych formalnościach można ruszać w drogę. Jako że było już ok. 10, a wieczorem musieliśmy stawić się w hotelu w okolicach Padwy, postanowiliśmy odpuścić zwiedzanie Brescii i od razu udać się do Werony. To jednak nie koniec niemiłych niespodzianek tego dnia. Werona Miasto Romea i Julii przywitało nas chmurami, ale temperatura oscylowała w granicach 28 stopni. Arena w Weronie - ogromny amfiteatr, trzeci pod względem wielkości we Włoszech (foto: Parkingów w Weronie nie brakuje, ale ze względu na ogromną liczbę turystów, trudno znaleźć wolne miejsce. Blisko historycznego centrum znajdują się dwa duże parkingi - Arena i Citadella. Losowo wybraliśmy Arenę. Spacerem ruszamy na główny plac Werony - Piazza Bra. Przestrzeń placu zdominowana jest przez Arenę - ogromny amfiteatr. To trzeci pod względem wielkości amfiteatr we Włoszech. Powstał w I w. W środku trwały akurat przygotowania do wieczornego koncertu, więc zrezygnowaliśmy z wejścia. Obok znajduje się trochę zieleni, fontanna i pomnik, a nieco dalej Liston. Wąskimi uliczkami pełnymi turystów ruszamy w stronę domu Julii i Piazza delle Erbe. Po drodze mijamy sklepy z markowymi produktami, stragany z pamiątkami (już tutaj można kupić weneckie maski), a także poprzebieranych na różne sposoby artystów ulicznych. Ogromne zainteresowanie turystów wzbudza para, gdzie kobieta sprawia wrażenie siedzącej w powietrzu. Oczywiście łatwo można domyślić się, na czym polega trik, ale i tak sprawia wrażenie. Przy wejściu do domu Julii kłębi się tłum. Ściany korytarza prowadzącego do słynnego balkonu oblepione są tysiącami kawałków gum do żucia, karteczkami, pomazane flamastrami. Wszędzie gdzie okiem sięgnąć napotykamy serca i wyznania miłości. Na placu przed domem Julii i balkonem non stop stoi spora grupa turystów, chociaż chętnych do wejścia do budynku jest znacznie mniej. Za tę przyjemność trzeba zapłacić 6 euro. Mnóstwo ludzi robiło sobie za to pamiątkowe zdjęcia przy pomniku Julii. Legenda mówi, że dotknięcie piersi Julii przynosi szczęście w miłości, więc nic dziwnego, że w tym miejscu pomnik jest "wytarty". Plac przed domem Julii (foto: Z domu Julii już tylko kilka kroków Via Capello do Piazza delle Erbe, gdzie codziennie odbywa się targ owocow-warzywny. Wokół placu aż roi się od zabytków. Na środku, obok straganów, znajduje się fontanna Madonna Verone, a obok stoi zbudowany w 1301 r. Domus Mercatorum, giełda kupiecka, a dalej Torre Gardello i Casa Mazzanti z przepięknymi malowidłami na ścianach. Przy placu znajduje się również imponujący Palazzo Maffei, a obok niego kolumna z symbolem Republiki Weneckiej - skrzydlatym lwem. Z boku widać inną wieżę - Torre dei Lamberti, na której szczyt można wejść lub wjechać windą. Tam też się kierujemy. Obok jest inny plac - Piazza dei Signori, do którego przechodzi się przez Arco della Costa, nazwany tak od zawieszonego żebra wieloryba. Z jednej strony placu stoi Palazzo del Comune (Palazzo della Ragione) z pięknym wewnętrznym dziedzińcem, dalej znajduje się Palazzo del Capitano, również z wewnętrznym dziedzińcem. Naprzeciwko wznosi się Loggia del Consiglio, dalej Palazzo della Prefettura. Na środku placu stoi pomnik Dantego. Decydujemy się na wjazd na Torre dei Lamberti. Wejście na wierzę Torre dei Lamberti. (foto: Część trasy trzeba jednak pokonać pieszo po schodach. Z góry rozpościera się fantastyczny widok na miasto. Przy dobrej pogodzie można zobaczyć również w oddali Alpy. Uliczką Maria Antica ruszamy w stronę kościoła Santa Maria Antica i Arche Scaligere, czyli dziewięciu grobowców członków rodu della Scala. Arche Scaligere prezentuje się naprawdę imponująco. Warto zwrócić uwagę na detale. Spacerujemy dalej wąskimi uliczkami. Wreszcie docieramy do placyku przy Chiesa Santa Anastasia. Tutaj już jest znacznie mniej turystów. Postanawiamy wejść do wnętrza kościoła, za co trzeba zapłacić 2,5 euro, ale warto je zapłacić. Uwagę przyciąga przede wszystkim pięknie zdobione sklepienie. Następnie ruszamy w stronę katedry. Wybieramy drogę wzdłuż brzegu Adygi. Rwąca, szara rzeka prezentuje się nieciekawie. Z drugiej strony widać rzymski teatr, a dalej zielona wzgórza, kościoły i mury miejskie. Wreszcie docieramy do placu katedralnego. Z zewnątrz katedra sprawia wrażenie niepozornej, ale wnętrze kryje prawdziwe skarby. Z okolic katedry doskonale widać zamek Castelvecchio i Ponte Castelvecchio. My ruszamy w stronę Piazza Bra, gdzie kończymy krótkie zwiedzanie Werony. Z Werony mieliśmy udać się do Vicenzy, a następnie do hotelu, jednak stosunkowo późna pora sprawiła, że postanowiliśmy pojechać bezpośrednio do hotelu i stamtąd wieczorem udać się do Padwy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce spotkała nas niemiła niespodzianka. Wejście do hotelu było zamknięte, a na drzwiach wywieszono jedynie kartkę z numerem telefonu. Podczas rozmowy telefonicznej okazało się, że w budynku wystąpił problem z alarmem przeciwpożarowym, spowodowany przechodzącą w nocy potężną burzą, w związku z czym... musimy zmienić hotel. Byliśmy zmuszeni zdać się na to, co nam zarezerwowano. Nowy hotel położony był klika km dalej w stronę Wenecji, co akurat było nam na rękę. Okazało się, że pokoje są przyzwoite i czyste. Jako że hotel położony jest niedaleko ładnego miasteczka Dolo, postanowiliśmy chwilę po nim pospacerować i zjeść późny obiad. Niestety ciężko tam znaleźć inny lokal niż pizzeria i kawiarnia. Dodatkowo pojawił się inny problem - nasze roczne dziecko dostało wysokiej gorączki od ząbkowania i lekkiego kataru. Musieliśmy więc zweryfikować wieczorne plany i zostać w hotelu. Na szczęście mieliśmy lekarstwa obniżające gorączkę, a urządzenie do usuwania kataru zakupiliśmy w pobliskiej aptece. Mimo wszystko obawialiśmy się, czy nie będziemy musieli wcześniej wrócić do Polski. Na szczęście nie było to konieczne. Wenecja Następnego dnia rano pojechaliśmy do Wenecji. Jednodniową wyprawę do Wenecji szczegółowo opisaliśmy osobno. Gondola przy Riva degli Schiavoni (foto: Bolonia Kolejnego dnia udaliśmy się do Bolonii. Po drodze mieliśmy jeszcze zwiedzić Ferrarę, ale późna pora i długa droga przed nami sprawiły, że musieliśmy z tego zrezygnować. Bolonia nieco nas rozczarowała. Co prawda nie brakuje w niej zabytków czy pięknych budynków, ale one wszystkie giną w tłoku i gwarze codziennym wielkiego miasta. Niewiele tu miejsc, gdzie nie jeżdżą samochody, a mnóstwo pięknych zdobień kryje się pod wszechobecnymi arkadami. Na każdym kroku napotykamy duże parkingi dla skuterów. Po długim spacerze wzdłuż zatłoczonych ulic docieramy do serca miasta - Piazza Maggiore. Tutaj ludzi jest znacznie mniej. Przy placu wznoszą się zabytkowe budynki - Palazzo dei Notai, Palazzo d'Accursio, katedra San Pietro, Palazzo Galvani. Obok znajduje się fontanna przedstawiająca Neptuna w otoczeniu aniołów i ryb. Wchodzimy również do katedry, gdzie obowiązuje bezwzględny zakaz fotografowania, o dziwo wyjątkowo rygorystycznie egzekwowany. Palazzo d'Accursio (Palazzo Comunale), czyli dawny ratusz przy Piazza Maggiore. (foto: Następnie wąskimi uliczkami zmierzamy w stronę Chiesa San Stefano. Wokół otaczają nas charakterystyczne brązowo-czerwone budynki. Z placu, przy którym znajduje się kościół ruszamy do pobliskiego Piazza di Porta Ravegnana. To tutaj znajduje się symbol miasta, dwie wieże, a także pomnik patrona Bolonii - San Petronio. To miejsce burzy jednak dobre wrażenie o mieście. Due Torri (Torre degli Asinelli i Torre Garisenda) są imponujące, ale stoją na bardzo małym placu, gdzie nie ma nawet miejsca, żeby spokojnie usiąść. Tuż obok wież pędzą samochody i autobusy, a zrobienie dobrego zdjęcia jest niemożliwe. Podobno na górę jednej z wież można wejść po schodach, ale podczas naszego pobytu niespełna 100-metrowa Torre degli Asinelli była akurat w remoncie, a Torre Garisenda zamknięta na głucho. Nie ma tu też żadnych restauracji czy kawiarni, gdzie chcielibyśmy posiedzieć. Rozczarowani ruszamy więc do Modeny, gdzie planowaliśmy zjeść obiad. Modena Modena to całkowite przeciwieństwo Bolonii. Kiedy dotarliśmy do centrum, miasto wydawało się być opustoszałe. Po uliczkach przemykali nieliczni przechodnie, a ze względu na porę sjesty wszystko było pozamykane. Warto wspomnieć, że dzięki życzliwości jednego z kierowców, który oddał nam niewykorzystany bilet parkingowy, udało nam się zaparkować samochód za darmo. Główną atrakcją Modeny jest piękna katedra z dzwonnicą Ghirlandiną, znajdująca się przy Piazza Grande. Niestety katedra była aktualnie remontowana. Pozostało nam więc obejrzenie zabytkowego ratusza i okolicznych pałaców i placyków. Jako że było jeszcze wcześnie, postanowiliśmy więc odpocząć w pobliskim Parco Novi Sad. Później mieliśmy zjeść obiad, ale... nie było gdzie. Postanowiliśmy więc pojechać do hotelu i na miejscu poszukać restauracji. Do hotelu dotarliśmy pod wieczór. Chociaż wiedzieliśmy, że jest on położony w niewielkiej miejscowości, okazało się, że znajdował się... w szczerym polu. Przy zjeździe z drogi stały co prawda znaki informujące, że droga prowadzi do hotelu, ale sam budynek stał jeszcze kilkaset metrów dalej. Za to standard pokoi i całego hotelu był dobry. Z frontu znajduje się miniplac zabaw dla dzieci. Co ciekawe, hotel oferuje niewielki bezpłatny poczęstunek - sok, ciasto, kanapeczki. Oprócz wielu plusów, były też niestety minusy - brzydki zapach nalatujący z pola, a także owady. Ostatecznie zdecydowaliśmy się zjeść obiad w hotelu, co było trafionym pomysłem. Wieczorem natomiast zostawiliśmy dziecko w hotelu z babcią, a sami udaliśmy się na nocne zwiedzanie Parmy. Parma Ścisłe centrum miasta nocą prezentuje się bardzo efektownie. Na uwagę zasługuje przede wszystkim Piazza Garibaldi - centralny plac Parmy, gdzie kiedyś znajdowało się rzymskie forum. Przy placu stoją Palazzo Governatore i Palazzo del Comune. W piątkowy wieczór plac i uliczki wokół niego tętniły życiem. Mieszkańcy miasta i turyści oblegali okoliczne bary, a na placu widać było pary tańczące tańce towarzyskie. Parma. Centrum miasta - Piazza Garibaldi i Palazzo del Comune. (foto: Uliczkami starego miasta docieramy do placu katedralnego, przy którym znajduje się katedra wraz z baptysterium. Tutaj jest znacznie mniej turystów, raczej można natknąć się na młodzież siedzącą w cieniu budynków. Po drodze mijamy jeszcze kilka kościołów - Chiesa della Steccata i Chiesa San Alessandro, aż wreszcie docieramy do Palazzo della Pilotta, którego okolice nocą stają się mekką Murzynów, bezdomnych i ludzi pijących alkohol. Przy Biblioteca Palatina wychodzimy na Viale Giovanni Mariotti i wzdłuż koryta wyschniętej rzeki spacerem wracamy do samochodu. Cinque Terre Następnego dnia mieliśmy kontynuować zwiedzanie słynnych włoskich miast, ale... doskonała pogoda i stosunkowo nieduża odległość od morza sprawiały, że zamiast budowli wybraliśmy wybrzeże Morza Śródziemnego, a konkretnie jego fragment, noszący nazwę Cinque Terre. Odległość z okolic Parmy do Riomaggiore wynosi ok. 100 km, a droga prowadzi autostradą aż do miasta La Spezia. Droga do La Spezii (foto: Dwupasmowa autostrada częściowo przebiega przez góry, więc raz za razem przebiega przez mosty i tunele - nawet o długości 2 km! W wielu miejscach postawiono znaki ograniczające dopuszczalną prędkość, ale podróż i tak przebiega bardzo przyjemnie. Autostrada kończy się w miejscowości La Spezia. Niestety dalej trzeba przejechać przez całe miasto, by wyjechać na drogę prowadzącą serpentynami pod górę. Pierwotnie zakładaliśmy, że 15 km wzdłuż Cinque Terre przejedziemy samochodem, mimo że w większości przewodników zdecydowanie taką podróż odradzają. Jako że mamy dużą wprawę w jeżdżeniu po tego typu drogach, nie zniechęciły nas te ostrzeżenia. Ostatecznie zmieniliśmy jednak plany. Z lewej widać wielopoziomowy parking w Riomaggiore, a główną ulicą schodzi się w dół aż do morza (foto: W Riomaggiore jest tylko jeden parking, niezbyt tani, mały i zatłoczony. Niżej mogą parkować wyłącznie mieszkańcy. Miejscowość położona jest na skałach, a główna droga pionowo opada w stronę morza. Tutaj mamy kilka możliwości - można wynająć łódkę, pójść na spacer słynną Ulicą Miłości, która prowadzi zboczem skały wzdłuż wybrzeża aż do Manaroli. Można również zdecydować się na rejs statkiem wzdłuż całego Cinque Terre. Tak też postanowiliśmy zrobić. Koszt biletu w obie strony to 12,50 euro. Rejs w jedną stronę trwa nieco ponad godzinę. Doskonałym pomysłem jest zajęcie miejsca na górnym pokładzie i korzystanie ze słońca. Pierwsza napotkana miejscowość nosi nazwę Manarola. Można tutaj zobaczyć tarasy z winoroślami i murki na zboczach. Następna jest Corniglia - miasteczko zawieszone ok. 100 m nad morzem. Tutaj statek się nie zatrzymuje. Kolejna miejscowość to Vernazza. Ostatnie jest Monterosso, gdzie wysiadamy. 5 wiosek tworzących Cinque Terre (foto: Miejscowość dzieli się na dwie części - dawną, zabytkową osadę i część willową z dużą, piękną plażą. Warto pospacerować po wąskich uliczkach Monterosso. Można tu natrafić na prawdziwe skarby - malowane tabliczki ze wszystkimi miasteczkami Cinque Terre, ukryte schodki, prowadzące do położonych wyżej domów, biało-czarne kościółki malowane w pasy, fragmenty dawnych murów obronnych, wieże... Do dużej plaży - jedynej takiej na Cinque Terre - można dojść na dwa sposoby, albo tunelem, albo schodkami nad tunelem. Ta druga możliwość gwarantuje fantastyczne widoki. Morze Śródziemne przybiera w tym miejscu piękny kolor, aż trudno się oprzeć, by nie wejść do wody. Plaża jest jednak kamienista, dno morza także, więc przydadzą się buty do wody. Duży fragment plaży stanowi teren prywatny, należący do barów, gdzie za wstęp trzeba zapłacić. Ci, którzy nie chcą się kąpać, mogą odpocząć na jednej z wielu ławek. To miejsce, z którego ciężko wrócić. Nas jednak determinowały godziny odpłynięcia statku. Widok na Monterosso (foto: Niestety Monterosso jest drogie. Ceny w restauracjach są wyższe niż chociażby w Riomaggiore. Za lokalne wino trzeba zapłacić ponad 10 euro. Drogie są również pamiątki. Na obiad wracamy więc do Riomaggiore. Tutejsze restauracje oferują typowo włoskie dania - owoce morza, pizze, makarony, pasty. Ceny oscylują w granicach 8-10 euro za danie, a za napój 0,33 l trzeba zapłacić ok. 3 euro. Doskonałym pomysłem jest też przejechanie wzdłuż Cinque Terre koleją. Malcesine i Monte Baldo Przedostatni dzień naszego pobytu we Włoszech zdecydowaliśmy się wykorzystać na wyjazd w góry. Naszym celem była miejscowość Malcesine nad Jeziorem Garda i górujący nad nią szczyt Monte Baldo. Niestety, jak się okazało, poruszanie się w tym regionie w niedzielę było kompletną katastrofą. Autostrada Mediolan - Wenecja była zakorkowana na odcinku kilkudziesięciu kilometrów. Sznury samochodów w ślimaczym tempie sunęły również drogą prowadzącą bezpośrednio wokół jeziora. Wybraliśmy tę drugą opcję, bo chociaż przejazd trwał 3 razy dłużej niż normalnie, widoki po drodze były zachwycające. Na szczególną uwagę zasługuje miejscowość Sirmione - efektownie prezentuje się ścisłe centrum miasteczka. Wjeżdżamy do Malcesine (foto: Wzdłuż brzegu jeziora cumują łódki, a na trawie, pomostach i kamienistych plażach odpoczywają ludzie. Duże wrażenie robią szczyty górskie, które widać po przeciwnej stronie jeziora. Po ok. 3 godzinach docieramy wreszcie do Malcesine. Niestety jest już późno, a kolejka oczekujących na wjazd na parking ogromna. U podnóża kolejki linowej na Monte Baldo są dwa parkingi. Niestety jeden jest ciągle zatłoczony, a drugi znajduje się dosyć daleko. Na szczęście akurat zwolniło się jedno z kilku miejsc na zewnętrznym miniparkingu, a na dodatek niezwykle uprzejmy kierowca oddał nam swój niewykorzystany bilet parkingowy. Tym samym mieliśmy 3 godziny bezpłatnego parkowania. Chętnych do wjazdu na górę było wielu, ale wszystko szło sprawnie. Neistety zabranie ze sobą wózka dziecięcego wiązało się z opłatą 7 euro, więc musieliśmy sobie radzić bez niego. Na dodatek dopiero na stacji przesiadkowej okazało się, że niezbędny jest bezpłatny bilet dla niemowlęcia, którego oczywiście nie mieliśmy. Musieliśmy więc chwilę poczekać, aż przyniesie go jeden z pracowników obsługujących kolejkę. Wjeżdżamy na Monte Baldo (foto: Dolny odcinek trasy jest krótki, ale paradoksalnie to właśnie tutaj wagonik porusza się na największej odległości od ziemi. Warto zająć miejsce z widokiem na dół, bowiem doskonale widać stąd miasteczko. Drugi odcinek jest znacznie dłuższy, a wagonik przesuwa się stromo pod górę, za to tuż nad ziemią. Aż momentami ma się wrażenie, że o coś zawadzi... Nieprzyjemny jest wjazd na ostatni słup, gdzie czeka mały "skok". Warto dodać, że w każdym wagoniku mieści się aż 80 osób! Nie ma też sensu przepychanie się w poszukiwaniu najlepszego miejsca, bowiem w pewnym momencie wagonik rozpoczyna obrót wokół własnej osi,
Wielu osobom Niemcy nie kojarzą się z typowym kierunkiem urlopowym. Zwiedzanie tak, ale nie klasyczny urlop. My postanowiliśmy inaczej i spędziliśmy urlop właśnie tutaj. Mieliśmy do dyspozycji 11 dni, więc podzieliliśmy je – przez pierwsze 4 dni trochę zwalniamy, a kolejne zwiedzamy, ale nie od rana do wieczora – na maksa, tylko zostawiamy sobie również czas na wytchnienie. Podsumowując postawiliśmy na poznawanie nowych miejsc w trochę wolniejszy sposób. Zapraszamy na foto spacer po północy Niemiec. Prezentujemy według nas najciekawsze miejsca. Oto nasze inspiracje. RUGIA KURORTY W STARYM STYLU Rugia to idealne miejsce na początek urlopu. Można tutaj znaleźć wytchnienie od miejskiego zgiełku. Niewielkie miasteczka, w których przenosimy się w czasie jakieś sto lat (oczywiście cofamy się). Taki urok mają niemieckie kurorty na Rugii – piękne, stare lub wzorowane na dawny styl wille (żadnych nowoczesnych hoteli), wiklinowe kosze plażowe (wyglądają prawie niezmienne od XIX wieku kiedy powstały po raz pierwszy), a wokół tylko natura. Można odpocząć, pospacerować lub skorzystać z morza jeśli dopisze pogoda. Polecamy szczególnie odwiedzić Binz, Sellin i Sassnitz. 2. PARK NARODOWY JASMUND Oprócz leniwego życia w nadmorskich kurortach warto poznać główną atrakcję Rugii, czyli kredowe klify w Narodowym Parku Jasmund. Cudowne miejsce, które można podziwiać na trzy sposoby: – spacerując plażą z Sassnitz – korzystając z 1,5-godzinnego rejsu statkiem z portu w Sassnitz – odwiedzając Park Jasmund (3-kilometrowy spacer z Hagen lub dłuższy 8km z Sassnits) 3. ŚWIEŻA RYBKA – PROSZĘ BARDZO:) Niewątpliwą przyjemnością jest również możliwość zjedzenia pysznej rybki. I naprawdę jest ona świeża i smaczna. Szczególnie popularne są tutaj ryby w bułce. Danie po prostu banalne, ale cudowne w swojej prostocie. Matjas z zalewy, wędzony łosoś czy makrela lub ryba panierowana. Większość budek oferuje około 10 opcji takich bułek w średniej cenie 3 EUR. Trudno im się oprzeć. Teraz po zakończeniu pobytu w Niemczech możemy śmiały podsumować, że cała północ to raj dla miłośników ryb i owoców morza. Skosztowaliśmy je w różnych formach, bo jedliśmy je codziennie:) Na zwiedzenie Rugii warto poświęcić minimum 2 dni. A jeśli dysponujemy dłuższym czasem, to tylko lepiej. Tam naprawdę można tutaj złapać luz i naładować akumulatory. Szerzej na temat Rugii pisaliśmy niedawno (TUTAJ). WISMAR 4. MIASTO EUROPEJSKIEGO GOTYKU CEGLANEGO Jadąc z Rugii w kierunku Hamburga warto zrobić sobie przerwę, aby zobaczyć Wismar. Wystarczy poświęcić około 3 godzin na spokojny spacer i i będzie jeszcze czas na kawę na rynku. Rynek i jego okolice z pięknymi kamienicami i fontanną rotundą z XV wieku. Wędrując po Wismarze zaglądaliśmy do wielu kościołów. Do większości wstęp jest bezpłatny lub ustawiona jest skrzynka na cele kościelne (sugerowana ofiara 1EUR od osoby). Kościół św. Jerzego (St. Georgen Kirche) – jeden z głównych kościołów Wismaru, najmłodszy i największy. Jego wnętrze zaskoczyło nas przestrzenią, głównie wysokością i oczywiście cudownym ceglanym urokiem. Krzyż z kościoła św. Jerzego można obecnie zobaczyć w zbiorach kościoła św. Mikołaja Kościół św. Mikołaja (Nikolaikirche) – kolejny przykład ceglanego gotyku. Kościół Mariacki (Marienkirche), a właściwie to tylko wieża pozostała po zniszczeniach wojennych. Obok niej widać wyraźnie zarys samego kościoła. I jeszcze kilka migawek ze spaceru po Wismarze. Takie okazy tylko na Schweinbrucke / Moście Świni. Lekko skrzywiony Skarbiec (Gewolbe) w okolicach portu. SCHWERIN 5. ZAMEK JAK Z BAJKI W Schwerinie znajduje się okazały zamek położony na wyspie, otoczony sporym jeziorem. Obecnie jest on siedzibą Senatu Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Częściowo udostępniony dla zwiedzających. Z zewnątrz zachwyca swoim wyglądem. W otaczającym go ogrodzie rosną piękne, stare drzewa, a poza jego murami, odkrywamy nowszą część parku. Wystarczy zrobić sobie 2-3 godziną przerwę w trasie i odpocząć w tym urokliwym miejscu jak z bajki. LUBEKA 6. UROK MIASTA HANZY Jeśli ma się szczęście wjeżdżać do starej części miasta bezpośrednio od strony Bramy Holsztyńskiej i spichlerzy, to od razu można zakochać się w Lubece. A zabudowa w tym stylu jest powszechna w starej części Lubeki. Co krok mija się piękne, ceglane budynki. Kiedy im się trochę przyjrzeć można zauważyć, że są w różnym stanie. Niektóre z nich są nawet trochę przekrzywione, cóż mają już swoje lata. Co charakteryzuje i wyróżnia Lubekę? ceglany gotyk, czyli coś dla turystycznych oczu kamienice noblistów (od Mannów do Guntera Grassa), czyli coś dla umysłu sklepy z marcepanem w wielu fantazyjnych formach, czyli coś dla ciała i zmysłów. Ponad to warto zaznaczyć, że Lubeka to miasto z tradycjami. W XIV i XV wieku była głównym miastem niemieckiej Hanzy / Związku Hanzetyckiego. Ten związek handlowy zrzeszał większość miast Europy Północnej i wspierał działających w nich kupców. Więcej szczegółów przygotowujmy w osobnym poście (niedługo). 7. STARA WIOSKA RYBACKA GOTHMUND Na obrzeżach Lubeki można znaleźć oazę ciszy i spokoju, tak kojarzy nam się Gothmund. Osiedle domków jednorodzinnych w otoczeniu zieleni. A bezpośrednio nad wodą domy kryte strzechą, trochę staromodnie zaaranżowane ogródki – tak spokojnie można spędzić jakąś godzinkę spacerując Fishcherweg. Jeśli przejdziemy całą ścieżkę, to zapewne trafimy na plot z kolorowych kredek. Możemy od niego rozpocząć lub na nim zakończyć spacer. 8. PLAŻOWANIE W TRAVEMUNDE Jeśli przerwa na plażowanie w okolicach Lubeki to tylko w Travemunde. Ten kurort to piękna, szeroka plaża z promenadą i nieodzownymi koszami plażowymi, stare miasto ze sklepikami i kawiarniami, żaglowiec Passat w porcie i oczywiście rybny raj dla smakoszy. I tylko psuje widok ten nowoczesny hotel, który jako jedyny wyrasta w górę przy promenadzie. Ten widok wymazujemy z pamięci, wystarczy skierować wzrok w stronę morza. HAMBURG 9. NAJWIĘKSZE ZASKOCZENIE HAMBURGA – REJS PO PORCIE Hamburg zaskoczył nas pod wieloma względami. Zapamiętamy go zapewne jako miasto w trakcie prac drogowych, bardzo mocno rozkopane, z utrudnieniami w ruchu kołowym. Jednak jest to tylko stwierdzenie faktu, a nie narzekanie. Dlatego szybko przechodzimy do tego co były najciekawsze. A mianowicie do portu. Można go zobaczyć spacerując nabrzeżem wzdłuż Łaby. Przy okazji warto przejść starym tunelem pod rzeką na jej drugi brzeg (również świetna atrakcja). Ale dopiero godzinny rejs statkiem pokazuje port w całej okazałości, to znaczy jego pracę i znaczenie dla miasta. Zacumowane statki handlowe, ogromnych rozmiarów kontenerowce i obsługujące je olbrzymie dźwigi portowe, doki gdzie przeprowadzane są remonty lub powstają nowe statki, po prostu codzienność portu. Taki rejs polecamy z czystym sumieniem, a nawet stwierdzamy, że doskonale pokazuje on bardzo ważne oblicze Hamburga. Cena rejsu to 18 EUR od osoby. Statki odpływają z nabrzeża nr 4 co pół godziny. Szkoda tylko, że rejs w języku angielskim odbywa się tylko 1 raz dziennie (godz. 12). 10. GŁÓWNE ATRAKCJE HAMBURGA Hamburg to drugie największe miasto Niemiec, czyli można się spodziewać, że ciekawych miejsc będzie tutaj sporo. I rzeczywiście tak jest. Szczegółowo opiszemy je niedługo, a teraz przedstawiamy tylko 3 z nich. Co tu dużo mówić, te najbardziej fotogeniczne:) Filharmonia – nowoczesna, a zarazem mocno wpisana w stylistykę miasta Dzielnica spichlerzy Chilehaus – symbol architektury miasta odbudowanego po zniszczeniach wojennych 11. Jak odpoczywać w dużym mieście? W Hamburgu znajduje się sporo parków, w których można odpocząć (wystawione są drewniane krzesła / leżaki). Są też dwa jeziora praktycznie w centrum miasta. Można popływać po nich statkiem wycieczkowym lub bardziej kameralnie mniejszą łódką. Chętnych do uprawiania sportów wodnych jest tutaj całkiem sporo. Ale w kwestii wypoczynku i wyluzowania najbardziej zaskoczył nas pewien nieduży skwer koło kościoła św Michała (barokowy kościół tłumnie odwiedzany przez turystów). Jest on położony zarówno niedaleko od centrum jak i od portu. I właśnie tam w sobotnie popołudnie zastaliśmy rozłożone kocyki i dmuchane fotele, a mieszkańcy opalali się po prostu w strojach kąpielowych. To jest dopiero luz i miejski odpoczynek:) BREMA 12. JAK SPOKOJNY SPACER TO TYLKO W BREMIE Brema, a właściwie to jej starówka kojarzy nam się ze spokojnym zwiedzaniem. Odwiedziliśmy ją w niedzielne popołudnie. Powitało nas spokojne, ciche i lekko senne miasto. Chociaż trzeba również przyznać, że w tym spokoju przewijało się całkiem sporo turystów. Pierwsze skojarzenie z Bremą to baśnie braci Grimm i Czterej muzykanci z Bremy. Rzeźbę łatwo zlokalizować na Starówce, bo koło niej ustawia się kolejka. Cóż, każdy ma w sobie coś z dziecka i chce się sfotografować z słynnymi zwierzętami z bajki – osłem, psem, kotem i kogutem. Tuż obok można podziwiać 12-metrowego rycerza Rolanda. Warto również rozglądnąć się, bo wokół rynku widać sporo ciekawych, starych budynków. Nie można również pominąć pięknej katedry. Warto również nieco oddalić się od rynku i odwiedzić dzielnicę Schnoor – skupisko maleńkich domków. Pierwotnie były one zamieszkałe przez rybaków (XVIw.). Niestety początkiem XX wieku. Schnoor stał się najbiedniejszą częścią miasta. Za to dzisiaj stanowi atrakcję turystyczną i znaczna część tych maleńkich domków znajduje się pod ochroną jako zabytki. Większość budynków wykonana jest techniką muru pruskiego (konstrukcja szkieletowa wypełniona cegłą). Obecnie można tutaj pospacerować po bardzo wąskich uliczkach, wypić kawę, coś zjeść lub kupić wyroby rękodzielnicze. Wypad do Bremy okazał się bardzo przyjemny i wypoczynkowy. Idealny na przerywnik podczas intensywnego zwiedzania Hamburga (Hamburg, Brema, Hamburg). PÓŁNOCNE NIEMCY – CO JESZCZE… ROWERY, ACH TE ROWERY Miłośnicy rowerów będą w Niemczech w siódmym niebie. Szczególnie na Rugii można znaleźć wiele ścieżek rowerowych. Są one wyjątkowe, bo w otoczeniu przyrody. W miastach jazda na rowerze jest tak samo możliwa, choć ma inny charakter. A na koniec rzecz najważniejsza – na rowerach jeżdżą wszyscy bez względu na wieku. I to chyba jest najpiękniejsze. CO Z TYM NIEMIECKIM JEDZENIEM? Jedzenie było tym czego trochę się obawialiśmy, bo niemiecka kuchnia uchodzi za ciężką. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Północne Niemcy to raj dla smakoszy ryb. Rybę można dostać wszędzie i jest ona wyborna. Hitem okazała się najprostsza bułka z wkładką rybną (najlepsza w porcie w Sassnitz). Wszędzie można kupić ukochany przez Niemów bratwurst, czyli kiełbasę z grilla. Ona również okazała się bardzo smaczna. Szczególnie polecamy tą serwowaną w Bremie koło rynku (mały niepozorny domek przyklejony do kościoła). Na Rugii oprócz ryb zaskoczyły nas wyroby z sanddornu. Można było kupić nalewki, dżemy, susz (do musli lub herbaty) oraz wiele kosmetyków. Ciągle pojawiał się ten sanddorn. Po sprawdzeniu co to za roślina okazało się, że jest to rokitnik, który przecież występuje i u nas, ale nie jest aż tak promowany. A na koniec coś dla miłośników słodyczy – marcepan. Ten przysmak kojarzy się zdecydowanie z Lubeką. Sklepy z marcepanowymi wyrobami kuszą pięknymi witrynami i do tego ten zapach. Bo przecież marcepan to połączenie zmielonych migdałów i cukru. MAŁE KŁOPOTY JĘZYKOWE Podobno to Francuzi szczególnie cenią sobie własny język i uważają, że wszyscy powinni znać francuski i niechętnie mówią po angielsku. Jednak my nie spotkaliśmy się z takim afrontem we Francji. Jednak to właśnie w Niemczech pojawiały się kłopoty podczas porozumiewania się. Było to szczególnie odczuwalne w mniejszych miastach. Często mieliśmy wrażenie, że jesteśmy rozumiani, ale odpowiada się nam po niemiecku. Generalnie podchodziliśmy do tego na luzie i z przymrużeniem oka. Czasami nie byliśmy pewni co zamówiliśmy do jedzenia. Ale ma to swój urok niepewności i zaskoczenia. Kłopoty językowe trzeba raczej określić jako małe niedogodności. Szczególnie, że nie wiązało się to nigdy z odczuwalną niechęcią, a wprost przeciwnie z życzliwością. DAS IST DEUTSCHLAND, CZYLI UWAGA NA PARKOWANIE Podczas całego urlopu spotkało nas jedno niemiłe zaskoczenie w formie mandatu. Na całe szczęście do zapłaty było tylko 10 EUR. Jednak zaskoczył nas nie fakt mandatu, ale to za co go otrzymaliśmy. A mianowicie brak zegara parkingowe. Zdarzyło się to w Wismarze. Parking był bezpłatny do 2 godzin, ale należało oznaczyć początek parkowania na zegarze parkingowym (taka ruchoma papierowa karta, na której oznacza się godzinę rozpoczęcia parkowania i zostawia w widocznym miejscu w samochodzie). My niestety zgubiliśmy naszą, więc zostawiliśmy kartkę z odręcznie zapisaną godziną. Jak się okazało taka forma jest niedopuszczalna, porządek musi być:) Zapytana przez nas Niemka, która również tam parkowała wyjaśniła nam całą sytuację i podsumowała to z uśmiechem – Das ist Deutschland:)
Sardynia północna jest doskonałym miejscem dla miłośników plaż, ukrytych zatoczek, niebanalnego wybrzeża, kolorowych miasteczek oraz historycznych ciekawostek. Dzięki panującemu tu klimatowi, słońce świeci na wyspie średnio przez 300 dni w roku. Jest to druga co do wielkości wyspa na Morzu Śródziemnym, w związku z czym jej zwiedzanie najlepiej jest podzielić sobie na kilka części. Na pierwszy ogień polecę Ci kilka atrakcji Sardynii północnej, dzięki którym z pewnością nie będziesz czuł się zawiedziony. Więc do dzieła! Co zwiedzić i zobaczyć w północnej Sardynii? SARDYNIA PÓŁNOCNA: CO WARTO ZOBACZYĆ – MAPASARDYNIA PÓŁNOCNA: NAJPIĘKNIEJSZE MIASTECZKAALGHEROBOSACASTELSARDOCOSTA PARADISOSANTA TERESA DI GALLURASARDYNIA PÓŁNOCNA: ATRAKCJEKLIFY NA CAPO CACCIAGROTA NEPTUNAESCALA DEL CABIROLCAPO TESTADROGA Z ALGHERO DO BOSYCANE MALUSARDYNIA PÓŁNOCNA: POLECANE PLAŻEPLAŻA LA PELOSA W STINTINOPLAŻA LI COSSI W COSTA PARADISOPLAŻA POLTU DI LI COGGHJPLAŻA PORTO FARO W PALAUPLAŻE W GOLFO ARANCIPLAŻA RENA BIANCA W SANTA TERESA DI GALLURASARDYNIA PÓŁNOCNA: ZWIEDZANIE ZABYTKÓWNURAG PALMAVERAZAMEK SERRAVALLE W BOSIEZAMEK RODU DORIA W CASTELSARDOKONKATEDRA PW. ŚW. ANTONIEGO OPATA W CASTELSARDORUINY KOŚCIOŁA SAINT NICOLA OF SILANISMURY I I WIEŻE OBRONNE ALGHEROSARDYNIA PÓŁNOCNA: GDZIE ZJEŚĆ?ALGHERO: RISERVATO BEACH BARALGHERO: IL CHIOSCOALGHERO: MARACAIBO COCKTAIL BARBOSA: LA CASA DEL VENTOPORTO TORRES: RISTORANTE SAN GAVINOSANTA TERESA DI GALLURA: IL GIARDINO RISTORANTE PIZZERIASZMARAGDOWE WYBRZEŻE: BARETTOSARDYNIA PÓŁNOCNA: GDZIE SPAĆSARDYNIA PÓŁNOCNA: CO WARTO ZOBACZYĆ – MAPAPoniżej zamieszczam dla Ciebie mapkę z zaznaczonymi wszystkimi miejscami, które są opisane w tym wpisie. Niebieskie pineski to miasta, zielone to atrakcje, żółte to plaże, fioletowe to zabytki, a szare oznaczają miejsca, do których niestety nie dotarłam z uwagi na brak czasu. Jednak przy kolejnym zwiedzaniu północnej Sardynii z pewnością brałabym je pod uwagę w pierwszej PÓŁNOCNA: NAJPIĘKNIEJSZE MIASTECZKANa początek chciałabym pokazać Ci kilka pięknych miasteczek, które wywołały szybsze bicie mojego serca. Niektóre urzekły mnie swoim położeniem na wzgórzu, inne klimatem panującym w centrum, a jeszcze inne niesamowitą naturą prezentującą się dookoła. Nie są to miejsca z jedną czy dwoma atrakcjami, a z szeregiem różnych doznań. Uważam, że przy zwiedzaniu północnej części Sardynii są to absolutnie punkty obowiązkowe. Każde miasteczko jest zupełnie inne, a dzięki przeczytaniu poniższych opisów możesz zdecydować, w którym miejscu chciałbyś spędzić najwięcej czasu. Zaczynajmy!ALGHEROBarcelona we Włoszech? Czemu nie! Sardyńskie miasto Alghero w związku ze swoją architekturą często bywa nazywane Barcelonettą, czyli małą Barceloną. W pobliżu znajduje się lotnisko, w związku z czym zdecydowałam się pierwszą noc spędzić właśnie tutaj. Bez oczekiwań wybrałam się na stare miasto. Totalnie mnie zachwyciło! Wąskie uliczki, klimatyczne lampki, pięknie ozdobione wystawy sklepowe, długie nadmorskie promenady! Byłam mega zaskoczona! Zwiedzając Alghero warto przejść się główną ulicą starego miasta Via Carlo Alberto, zobaczyć katedrę Santa Maria z charakterystyczną dzwonnicą, skręcić w klimatyczną Via Gioberti oraz przejść się promenadami Lungomare Barcellona i Dante. Pamiętaj także, że w Alghero znajduje się dosyć długa plaża miejska. Można tu połączyć zwiedzanie z odpoczynkiem! BOSAZdecydowanie najbardziej wnikającym w głąb mojej pamięci miastem na Sardynii jest Bosa. Położona jest na północno-zachodnim brzegu wyspy, w związku z czym można tu podziwiać zachody słońca. Miasteczko dzieli się na dwie części: kolorowe domki wznoszące się ku górze, na której stoi zamek oraz oddalony o kilka kilometrów niewielki kurort wakacyjny Bosa Marina z plażą. Według mnie o wiele ciekawsza jest ta pierwsza część Bosy. Szczególnie pięknie prezentuje się ona z kamiennego mostu Ponte Vecchio oraz ze stojącego na szczycie wzgórza zamku Serravalle. Ten widok pozostaje w pamięci na długo! Więcej o atrakcjach Bosy przeczytasz w podlinkowanym tutaj wpisie. CASTELSARDOKolejnym barwnym miasteczkiem, które trzeba zobaczyć w północnej Sardynii jest Castelsardo. Widok z okolicy miejskiej plaży jest iście pocztówkowy! Kolorowe zabudowania pną się na sam szczyt wzgórza, na którym znajduje się zamek rodu Doria. Na zamek ten można się wdrapać i podziwiać także widoki z lotu ptaka. Polecam także wybrać się na plac przed konkatedrą pw. św. Antoniego Opata oraz na spacer wzdłuż Lungomare Anglona. Nie można oprzeć się poczuciu, że ten świat wygląda jak z bajki. Zresztą wyczuła to również produkcja Disneya, która zdecydowała się nakręcić tam sceny do Małej Syrenki. W kinach obejrzymy ją dopiero w 2023 r. Czy Castelsardo ma w ogóle jakieś wady? Jest zdecydowanie bardziej tłoczne w porównaniu do Bosy. Fajnie jest spędzić tutaj jeden dzień i pojechać w dalszą trasę. Nie mniej jednak atrakcji w Castelsardo nie brakuje! COSTA PARADISOMoim faworytem i numerem jeden ze wszystkich miejsc, które udało mi się zwiedzić w północnej Sardynii, jest definitywnie Costa Paradiso! Miejscowość ta już przy wjeździe zachwyca otaczającą z każdej strony naturą. Wysokie, spiczaste i mocno pomarańczowe głazy tworzą wybrzeże, które na pierwszy rzut oka wygląda po prostu nierealnie. Nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy razem z dziewczynami wysiadłyśmy z samochodu i nie mogłyśmy uwierzyć, że tak piękne miejsca są na naszej Ziemi. Piękne jest również to, że architektura miasta została poprowadzona w taki sposób, aby jak najbardziej dopasować się do lokalnego krajobrazu. Po prostu cudo! SANTA TERESA DI GALLURASanta Teresa di Gallura to najbardziej wysunięte na północ miasto Sardynii. Otoczone kawałem historii i niebanalnym krajobrazem. Okoliczne wybrzeże stanowi granit, który od setek lat był wydobywanym i pozyskiwanym do budowy surowcem. Ciekawym jest fakt, że najprawdopodobniej kolumny Panteonu z Rzymu pochodzą właśnie z tych okolic. Atrakcji w Santa Teresa di Gallura nie jest zbyt wiele. Na szczególną uwagę zasługuje piękna plaża Rena Bianca, niewielkie wzniesienie, z którego można podziwiać widok na miasto oraz port, z którego odpływają promy na Korsykę. Osobiście uważam, że Santa Teresa di Gallura jest idealnym miejscem na spędzenie swoich wakacji. Jakoś tu spokojniej niż w innych miejscowościach! Miejsc, które można zobaczyć w północnej Sardynii, nie brakuje. Oprócz pięknych miasteczek jest tutaj także bardzo dużo natury. Przylądków, klifów, plaż, tras wspinaczkowych, czy ścieżek przyrodniczych. Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Poniżej chciałabym przedstawić Ci kilka największych atrakcji północnej NA CAPO CACCIAWszystkim miłośnikom natury z pewnością przypadnie do gustu przylądek Capo Caccia w północno-zachodniej Sardynii. Słynie on przede wszystkim z występujących tu licznie grot oraz z wysokich na 110 metrów klifów. Najpiękniejszy widok otrzymasz z punktu widokowego Belvedere Foradada, który znajduje się po drodze do niżej opisanej Groty Neptuna. Dostrzeżesz stąd większość pobliskich miejscowości, a nawet oddalone o 25 km Alghero. Koniecznie przyjedź tutaj o zachodzie słońca. Będziesz mógł wtedy doświadczyć magicznego pokazu świateł. GROTA NEPTUNANajpopularniejszą i najbardziej komercyjną atrakcją w północnej Sardynii jest Grota Neptuna, która zlokalizowana jest na przylądku Capo Caccia. Jaskinia ta ma ok. 4 km długości, ale udostępnione jest jedynie kilkaset metrów. W jej wnętrzu znajduje się mnóstwo stalaktytów, stalagmitów oraz niewielkie jeziorko. Do dzisiejszego dnia nie mogę przeżyć, że nie zdecydowałam się wejść do środka. To była zła decyzja, ale niestety czasem w podróży czas nas nagli i musimy zrezygnować z jakichś miejsc. Tylko dlaczego zrezygnowałam akurat z niej?! To będzie u mnie do nadrobienia! Wszystkie praktyczne informacje o przylądku Capo Caccia (włącznie z informacjami o grocie) zamieściłam dla Ciebie w wyróżnionym w tym zdaniu DEL CABIROLNa Capo Caccia oprócz przepięknych widoków z klifów oraz niesamowitej jaskini, możesz zobaczyć jeszcze jedno wyjątkowe miejsce! Są nim wykute w półce skalnej schody prowadzące do Groty Neptuna nazywane Escala del Cabirol. Dzięki nim można dojść do jaskini, nie używając w ogóle łódki! Należy pokonać aż 654 stopni, ale za to w cudownych okolicznościach! Widoki na niebieskie morze są fenomenalne! Choć przejście może wydawać się męczące, uwierz mi, gra jest warta świeczki! Sama przeszłam ponad połowę tego dystansu i zdecydowanie było warto. Powiem więcej! Nawet jakby na końcu nie było żadnej groty, to przejście tymi schodami w zupełności by mnie zaspokoiło! CAPO TESTANiedaleko miejscowości Santa Teresa di Gallura znajduje się sporych rozmiarów teren wypełniony ogromnymi granitowymi głazami o różnych kształtach. Uformowała je w ten sposób natura z pomocą wiatru i morza. Teren ten znajduje się na półwyspie Capo Testa w północno-wschodniej Sardynii i warto jest go zwiedzić. Wytyczonych jest tutaj sporo ścieżek, które prowadzą do punktów widokowych lub ukrytych zatoczek. Capo Testa to zupełnie coś innego, czego nie widziałam nigdzie wcześniej. Księżycowy krajobraz miesza się z cudnym kolorem wody i dziką roślinnością. Można przyjechać tutaj na chwilę, a równie dobrze można spędzić pół dnia. DROGA Z ALGHERO DO BOSYNa Sardynii warto zobaczyć, a właściwie warto się przejechać drogą SP49 prowadzącą z Alghero do Bosy. Trasa prowadzi wzdłuż poszarpanego wybrzeża na wysokim klifie. Pięknie widać stąd przylądek Capo Caccia z wyróżniającą się latarnią morską. Co jakiś czas mija się niewielkie plaże lub wydeptane ścieżki prowadzące w kierunku morza. Przy drodze jest także kilka zatoczek postojowych, przy których można na chwilę się zatrzymać i napatrzeć się na to, co jest przed MALUGdy już dojedziesz na miejsce drogą SP49 i zwiedzisz sardyńską Bosę, możesz udać się na krótki trekking w kierunku Cane Malu. Są to naturalnie utworzone w skałach baseny, które są zasługą działania morza i wiatru. Dostaniesz się tam w ok. 30 minut, ale ścieżka ta nie jest wcale taka bardzo łatwa. Szczególnie w upale! Z początku co prawda idzie się szeroką i szutrową drogą, ale później po krótkim odcinku przedarcia się przez wysokie krzaki, trzeba już iść po bardzo nierównym terenie na ogromnej skale. Nie wspominając o tym, że w klapkach można nabawić się kontuzji, trzeba być po prostu bardzo ostrożnym. Na miejscu znajdziesz naturalnie utworzony przy niewielkim klifie basen. Ci odważniejsi skaczą z niego wprost do wody. Odważyłbyś się? SARDYNIA PÓŁNOCNA: POLECANE PLAŻEPięknych plaż w północnej części Sardynii nie brakuje. To tutaj znajdziesz słynną na całą Europę plażę La Pelosa w Stintino, która nosi miano jednej z najpiękniejszych plaż na naszym kontynencie. Jednak nie tylko jedną plażą Sardynia żyje! 😀 Na północnym wybrzeżu wyodrębniają się dwa charakterystyczne odcinki. Wybrzeże Costa Paradiso (Rajskie Wybrzeże) na północy oraz Costa Smeralda (Szmaragdowe Wybrzeże) na północnym wschodzie. Ponadto w północnej Sardynii zobaczyć możesz także archipelag La Maddalena z jednymi z najpiękniejszych plaż na LA PELOSA W STINTINOTak jak wspomniałam wyżej, na Sardynii znajduje się jedna z najpiękniejszych plaż Europy! Jest nią La Pelosa w miejscowości Stintino. W sezonie wejście na nią jest płatne, a plażowiczów jest tylu, że nie ma właściwie gdzie się rozłożyć. Nie polecałabym wtedy nastawiać się tutaj na rajskie doznania. Mimo wszystko nie wyobrażam sobie być w północnej Sardynii i nie zobaczyć tej plaży. Najlepszą opcją jest poprosić strażnika o wejście tylko w celu zrobienia zdjęć, wybranie się na kilka punktów widokowych i ruszenie dalej w trasę lub w celu wypoczynku na inną, mniej obleganą plażę. No, chyba że będziesz zwiedzać poza sezonem, wtedy można zatrzymać się tu na dłużej. PLAŻA LI COSSI W COSTA PARADISONa zachodnim krańcu miejscowości Costa Paradiso na Sardynii znajdziesz jedno z najpiękniejszych miejsc na całej wyspie. Plażę Li Cossi! O samym mieście wspominałam już wyżej, ale jeśli mówimy o plażach, to tej nie może zabraknąć w tym zestawieniu. Z dala od zabudowań, ukryta pomiędzy ostrymi i wielkimi głazami, przepiękna zatoczka, na której można się nie tylko kąpać, ale także podziwiać ją z punktu widokowego. Aby dotrzeć do jednego z tych miejsc, należy przejść z parkingu wyznaczoną ścieżką ok. 700 m. Ścieżka ta jest bardzo dobrze oznaczona i zabezpieczona barierkami, więc nawet dzieci dadzą radę. Jeśli zdecydujesz się zwiedzić Sardynię północną, nie może Cię tu zabraknąć!PLAŻA POLTU DI LI COGGHJNa północno-wschodnim wybrzeżu Sardynii, mniej więcej od miasta Santa Teresa di Gallura do Olbii zlokalizowane jest ponoć najpiękniejsze wybrzeże na całej wyspie. Nazywane jest ono Costa Smeralda, czyli Szmaragdowe Wybrzeże. Niestety nie zobaczyłam tutaj zbyt wiele, ale kilka fajnych miejsc mogę Ci polecić. Jednym z nich będzie na pewno plaża Poltu di li Cogghj. Nazwa jest co prawda zwariowana i do dziś właściwie nie potrafię jej wymówić, ale plaża jest naprawdę piękna. Daleko od miasteczek z ogromnymi głazami dookoła i z błękitną wodą. Aby tu trafić, trzeba przejść z parkingu ok. 500 m. Nie jest to daleki dystans, a ścieżka jest bardzo łatwa. Warto przespacerować się ten kawałek. Kolejną miejscowością na Szmaragdowym Wybrzeżu, którą warto zobaczyć w północnej Sardynii jest Palau. To właśnie z tego miasta odpływają promy na sąsiednie wysepki, czyli archipelag La Maddalena. Uroczą plażą z niewielką latarnią i kolorowymi domkami przy brzegu jest Porto Faro. Oprócz beztroskiego wypoczynku bardzo dobrze można zaobserwować stąd wysepki W GOLFO ARANCIOstatniego dnia na Sardynii chciałam się trochę zrelaksować i poczuć wakacyjny klimat, więc postanowiłam pojechać do Golfo Aranci. Miejscowość polecana na długoterminowe wakacje, dla rodzin z dziećmi z pięknymi i długimi plażami. Wszystko się zgadza! Gdybyś szukał miejsca, w którym spędzisz kilka dni na leniuchowaniu i słonecznych kąpielach, to jak najbardziej polecam Ci Golfo Aranci. W wolnym czasie możesz też wybrać się na spacer do Cala Moresca, która uważana jest za jedną z ładniejszych plaż w tej części wyspy. Od parkingu dzieli ją 1 km, a po drodze masz szansę na zobaczenie delfinów, co ponoć nieraz się zdarza. Ponadto organizowane są stąd rejsy w poszukiwaniu tych morskich ssaków. PLAŻA RENA BIANCA W SANTA TERESA DI GALLURAJako ostatnią polecę Ci jedną z miejskich plaż. Do Santa Teresa di Gallura warto wstąpić ze względu na urocze miasteczko, niezwykły granitowy przylądek Capo Testa, ale także ze względu na piękną plażę Rena Bianca. Wielokrotnie nagradzana Błękitną Flagą ok. 250-metrowa zatoka z niesamowicie błękitną wodą. Fakt, że znajduje się w niewielkiej mieścinie, sprawia, że idealnie nadaje się na wakacje z dziećmi lub do słodkiego leniuchowania. SARDYNIA PÓŁNOCNA: ZWIEDZANIE ZABYTKÓWOprócz rajskich plaż i kolorowych miasteczek Sardynia kryje w sobie wiele zabytkowych miejsc. Gęsto rozlokowane na wyspie nuragi, średniowieczne zamki, pozostałości po fortyfikacjach i katedry. Poniżej przedstawię Ci kilka propozycji, które najbardziej mi się PALMAVERAHistoria Sardynii jest bardzo długa. Wyspa ta zamieszkiwana jest co najmniej od od XVII w. Dowodem tego są występujące na wyspie nuragi, czyli kamienne stożkowe wieże, które tworzone były przez Nuragijczyków bez użycia zaprawy. Występują tylko tutaj oraz na sąsiedniej wyspie Korsyce. W północnej części Sardynii najpopularniejszym kompleksem archeologicznym, w którym można je pooglądać jest Palmavera na zachodzie oraz La Prisgiona na wschodzie. Na całej wyspie jest ich ok. 7 tysięcy. Ja odwiedziłam Palmaverę, choć tak naprawdę zwiedzając północną Sardynię, zobaczyć możesz wiele wolnostojących nuragów przy drodze. Do końca nie wiadomo, w jakim celu one służyły. Faktem jest jednak, że często powstawały na wzniesieniach, przy których w późniejszym czasie pojawiały się wioski. Spekuluje się, że mogły służyć jako fortyfikacje kompleks Palmavera składa się z dwóch stojących w centrum wież oraz pięćdziesięciu chat tworzących niegdyś wioskę. To, co widzimy dziś, to około jedna czwarta z tego, co pozostało z czasów nuragijskich. Cały teren jest ogrodzony, a wejście do środka jest płatne. Jeżeli nie jesteś fanem historii, to możesz również jedynie zatrzymać się przy drodze i zobaczyć te budowle zza otwarcia: – codziennie od listopada do marca: 10:00 – 14:00, – codziennie od kwietnia do października: 10:00 – 18: biletów: – normalny: 5 euro, – ulgowy: 4 euro. ZAMEK SERRAVALLE W BOSIEW północnej Sardynii zobaczyć można także kilka zamków. Mnie udało się dojechać do zamku Serravalle w Bosie. Nazywany jest on również zamkiem Malaspina, co nawiązuje do nazwiska rodziny, która go zbudowała w XII w. Zlokalizowany jest na wzgórzu, z którego widać przepiękną panoramę miasta oraz ujście rzeki. Już dla samych tych widoków warto jest go odwiedzić. Patrząc pod kątem historycznym, na terenie zamku zachowały się obronne mury, wieże oraz plac ćwiczeniowy. Na szczyt wzgórza prowadzą strome schody z miasta. Można także podjechać sobie autkiem troszkę wyżej i wejść na zamek tyłami. Na terenie zamku mieści się także niewielki kościół Królowej Niebios, w którym zobaczyć można freski z XIV w. Wejście na zamek jest na temat godzin otwarcia oraz ceny biletów znajdziesz na oficjalnej stronie zamku. ZAMEK RODU DORIA W CASTELSARDODrugim zamkiem, jakim udało mi się zobaczyć w północnej Sardynii jest zamek rodu Doria w Castelsardo. W tym przypadku również znajduje się on na szczycie wzgórza, u którego podnóża pojawiło się miasteczko. Pierwsze fortyfikacje na tych terenach zbudowano tak jak w przypadku Bosy w XII w. Jak łatwo można się domyślić, widoki stąd są piękne! Choć osobiście uważam, że w Bosie są piękniejsze! Podsumowałabym to w ten sposób, że w Bosie najładniejsze widoki są ze szczytu zamku, a w Castelsardo z okolic plaży. Jednak to tylko moja subiektywna opinia. To, co jeszcze może niektórych zainteresować, to fakt, że na terenie zamku mieści się Muzeum Tkactwa Śródziemnomorskiego oraz zbrojownia. Wejście na teren zamku jest na temat godzin otwarcia oraz ceny biletów znajdziesz na oficjalnej stronie zamku. KONKATEDRA PW. ŚW. ANTONIEGO OPATA W CASTELSARDOBędąc w Castelsardo musisz także zobaczyć konkatedrę pw. św. Antoniego Opata, która jest wyjątkowa głównie dzięki swojej lokalizacji, ale i również charakterystycznej dzwonnicy. Zbudowana została na wysokim klifie, tuż nad brzegiem morza. Widoki z placu przed katedrą są fenomenalne! Miłośnicy archeologii mogą wybrać się do podziemnych krypt, w których funkcjonuje Museo Ampuriense ze starożytnymi na temat godzin otwarcia oraz ceny biletów znajdziesz na oficjalnej stronie muzeum. RUINY KOŚCIOŁA SAINT NICOLA OF SILANISZwiedzając północną Sardynię, moja koleżanka bardzo chciała zobaczyć ruiny pewnego kościółka znajdujące się w miejscowości Sedini. Po wizycie w Castelsardo pojechałyśmy więc w jego stronę. Docierając do Sedini, należało skręcić w wąską dróżkę i przez pustą dolinę kierować się prosto pod świątynię. Ruiny zrobiły na nas ogromne wrażenie. Było cicho, klimatycznie, słońce powoli już zachodziło. Dzięki tej wizycie zwolniłyśmy trochę tempo zwiedzania i odetchnęłyśmy. Kościółek zbudowany został z bloków wapiennych w 1122 r. w stylu romańskim. MURY I I WIEŻE OBRONNE ALGHEROMiasto Alghero założono w 1102 r. w celu usprawnienia kontaktów handlowych z Genuą. Dzięki temu miasto zaczęło zyskiwać na znaczeniu i zdecydowano się wybudować obronne fortyfikacje. Do dziś przetrwało jedynie kilka wież oraz dosłownie pozostałości po murach obronnych. Najważniejszą jest wieża Torre di Porta Terra, która stanowiła wjazd do miasta. Fajnym sposobem na zwiedzanie Alghero jest poruszanie się od wieży do wieży. Dzięki temu obejrzysz stare miasto z każdej PÓŁNOCNA: GDZIE ZJEŚĆ?Wiesz już co zobaczyć w północnej Sardynii, ale nie wiesz jeszcze, gdzie można smacznie zjeść! Poniżej przedstawię Ci kilka restauracji i kawiarni, w których posmakujesz smacznego jedzonka. 🙂ALGHERO: RISERVATO BEACH BARNa pierwszy ogień moje ulubione miejsce! Po długim czasie zamknięcia w domu była to pierwsza knajpka, do jakiej wybrałam się na drinka. Piękne widoki, pyszne przystawki i porządny aperolek. Wszystko, czego mi było trzeba. Przy brzegu ustawionych jest kilkanaście leżaków. Można się tam opalać, kąpać i jednocześnie korzystać z baru! To jest uzależniające! ALGHERO: IL CHIOSCOTuż obok beach baru mieści się kawiarnia Il Chiosco. Można zamówić kawę i wypić ją z cudownym widokiem na morze. Czy jest coś piękniejszego? ALGHERO: MARACAIBO COCKTAIL BARPrzenieśmy się teraz do północnej części Alghero, znajdującej się bliżej miejskiej plaży. Wieczorem słychać tu głośną muzykę. Kilka barów w rzędzie funkcjonują tu do późnych godzin. BOSA: LA CASA DEL VENTOW drodze z Alghero do Bosy zatrzymałam się w restauracji La Casa del Vento. Mieści się ona przy głównej drodze około 9 km od centrum Bosy. Zamówiłam sobie pizzę, która smakowała bardzo dobrze. Jednak tym, co spowodowało, że się tutaj zatrzymałam, były nie tylko dobre opinie w Google, ale również przepiękne widoki z tarasu. Sam zobacz! PORTO TORRES: RISTORANTE SAN GAVINOWracając z plaży w Stintino, przystanęłam w dużym mieście portowym Porto Torres. Znalazłam tam restaurację z wieloma pozytywnymi opiniami. Po raz kolejny każda z nas zamówiła sobie pizzę i muszę przyznać, że była to najlepsza pizza cztery sery, jaką jadłam w życiu! SANTA TERESA DI GALLURA: IL GIARDINO RISTORANTE PIZZERIAOstatniego dnia zwiedzania północnej Sardynii na kolację zabrała nas Kamila, która od paru miesięcy tutaj mieszka. Wybrała restaurację Il Giardino Ristorante Pizzeria na samym południu miasteczka Santa Teresa di Gallura. Wzięłyśmy sobie makarony i ravioli z różnymi dodatkami. Każde z dań było przepyszne. SZMARAGDOWE WYBRZEŻE: BARETTOW przerwie pomiędzy plażowaniem na Szmaragdowym Wybrzeżu postawiłam na szybką pizzę w restauracji Baretto. Miejsce bardzo urocze, wśród kwiatów i krzewów. Było dużo miejscowych, więc spodziewałam się, że będzie smacznie. I tak właśnie było! SARDYNIA PÓŁNOCNA: GDZIE SPAĆNa Sardynii spędziłam jedynie kilka dni, ale mogę polecić Ci kilka fajnych miejsc noclegowych. Poniżej znajdziesz linki do każdego z nich. 🙂W Alghero nocowałam w dwóch różnych miejscach. Pierwszy FOUR ROOMS ALGHERO był w pobliżu starego miasta. Dzieliło mnie od niego jakieś 5 minut spaceru. Idealnie nadaje się dla osób, które w głównej mierze chcą pozwiedzać Alghero. Za dwuosobowy pokój z łazienką w czerwcu zapłaciłam 244 drugą lokalizację w Alghero wybrałam noclegi B&B ALGHERO MARE CHIARO. Do starego miasta było już dość daleko, bo ok. 20 minut pieszo. Za to do plaży było bliziutko! Kilka minut i już byłam na długim i pięknym miejskim wybrzeżu z piaseczkiem. Za dwuosobowy pokój z łazienką i ze śniadaniem w czerwcu zapłaciłam 272 nocleg, jaki mogę Ci polecić znajduje się w Santa Teresa di Gallura. Jest nim STELLA GUEST HOUSE. Lokalizacja perfekcyjna, wszędzie blisko. Kilka minut na plażę, kilka kroków od restauracji i kawiarni. Za dwuosobowy pokój z łazienką w czerwcu zapłaciłam 312 kończy się moja lista miejsc, które warto zobaczyć w północnej Sardynii. Mam nadzieję, że przypadł Ci do gustu mój podział w tym wpisie. Jeżeli masz do polecenia jakieś miejsca znajdujące się na tym obszarze, śmiało wymień je w komentarzu! Jeżeli ten artykuł był dla Ciebie pomocny będę wdzięczna jeżeli postawisz mi wirtualną kawkę :) Każde wsparcie to dla mnie motywacja do dalszego działania. Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki. Rozumiem więcej
północ włoch co warto zobaczyć